środa, 30 maja 2012

Ostro - różowo



Po wymęczonej parzenicy te kolczyki poszły mi jak z bicza - same się szyły, może też dlatego że ich pomysł był gotowy od dawna. Może widać, może nie widać, różowy sutasz jest kiepskiej jakości, luźno tkany, trochę "gąbczasty", łatwo się nitki rozwarstwiają, ale kolczyki będą raczej jednorazowe więc "oblecą". Uszyte z sutaszu różowego i czarnego z akrylowym "kamieniem", plastkikowymi i szklanymi koralikami. Pierwszy raz zrobiłam też kolczyki na sztyftach, zobaczymy jak się sprawdzą w noszeniu i w tańcach.
Jak skończę temat parzenicy będzie do kolczyków bransoletka.







czwartek, 24 maja 2012

Parzenica


Gdzie byłam (co szyłam) jak mnie nie było? Oto dzieło :D - parzenica. Nie jest to pomysł sam sobie, ale "sztuka" zupełnie użytkowa - mamy w rodzinie ślub i wesele, a nasz najmłodszy (rodowity Zakopiańczyk) wystąpi w stylizowanym stroju, który dzielnie dzierga mama. Przyznam, że nie mam wielkiej chęci do tej parzenicy, może dlatego że wychodzi "koślawo" i mocno nie idealnie, ale skończyć muszę, znaczy jestem na półmetku. Parzenica powstała z samych sznurków sutaszu w kolorach: czarnym, czerwonym i zielonym.



Pochwalę się oczywiście rezultatem finalnym, ale póki co robię sobie przerwę od parzenicy i uciekam w kolczyki :)

I co sądzicie o sutaszowej parzenicy?

poniedziałek, 7 maja 2012

wiosenne wrzosy


Kolczyki powstały na Podkarpaciu i już go nie opuściły. Spodobało mi się połączenie fioletu z zielenią i wyszperałam w swoich sznurkach połączenie takiego ciemniejszego wrzosu z bladą zielenią, uzupełnione beżem - pastelowo, wiosennie, wrzosowo. Koraliki szklane, toho, plastikowe perełki. Całość jest duża, choć lekka, podszyte są fioletowym filcem. Mam nadzieję że sie spodobają i będą się dobrze nosiły, a jak nie - uszyjemy nowe, inne ;)