piątek, 20 kwietnia 2012
zielono, zielono, zielono mi
Niewątpliwie naj... większe kolczyki jakie do tej pory uszyłam. Sama była zaskoczona w trakcie szycia jak rosły mi w rękach :D Pierwszy raz też użyłam skręcanego sznureczka (jutro lecę po kolejne metry!) Koraliki szklane i plastikowe, sutasz zielony, granatowy i niebieski. Co do sutaszu niebieskiego to jest on innego producenta niż Pega jest też znacznie gorszej jakości, a to w jakim stanie do mnie przyszedł (zamówiony przez Internet) to już w ogóle brak słów. Długo leżał nie ruszony, był okropnie wygnieciony, poskręcany i wydawało mi się że może służyć tylko Julkowi do zabawy, ale ponieważ kolorystycznie bardzo mi odpowiadał, więc chwyciłam żelazko i... udało się go doprowadzić do bardzo zadowalającego stanu. Aż żałuję że nie zrobiłam zdjęcia jak wyglądał przed prasowaniem, bo naprawdę trudno uwierzyć że tak miło wszył się w te kolczyki. A co do ich zieloności... miały być zielone, ale tek wkręciłam się w dodawanie granatu i niebieskości, że moją zieleń nieco zdominowały ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie jestem entuzjastką sutaszu, ale Twoje prace są naprawdę piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuń